Tak w wielkim skrócie można streścić problem na ostatniej, najkrótszej w historii Kapitule nadzwyczajnej w Prowincji Amerykańskiej. Wcześniej nikt nie widział takiego problemu aż do momentu, kiedy Rada Prowincjalna podjęła decyzję o opuszczeniu sanktuarium w Enfield. Wspólnota, która tam pracowała do tej pory,
podniosła kwestię: co dla saletynów, w sytuacji kryzysu powołań, starzenia się prowincji i konieczności opuszczenia niektórych miejsc jest ważniejsze, czy sanktuarium, do którego wielu z nich było przywiązanych od swojego nowicjatu, czy parafia, zwłaszcza taka, która daje o wiele więcej satysfakcji z pracy duszpasterskiej, a także zapewnia utrzymanie dla wspólnoty.
Jeśli patrzymy tylko na wymierne efekty, to żadne sanktuarium nie ma szans przy parafii. Zwłaszcza obecnie, kiedy sanktuaria przezywają kryzys. A już szczególnie w USA, gdzie wspólnota w sanktuarium musi włożyć maksimum swojej inwencji i wysiłków, aby przyciągnąć ludzi, którzy często już nawet nie chodzą do parafii. Nasze sanktuarium na La Salette od kilkunastu lat odnotowuje coraz mniejszą ilość pielgrzymów, tym samym coraz trudniej je utrzymać, podobnie zresztą dzieje się w USA. Jeśli jednak szukamy nie efektów, ale naszej tożsamości, to trzeba przyznać, że dobrze prowadzone sanktuarium świadczy par excellence o naszym charyzmacie, chociaż oczywiście nie wyczerpuje wszystkich jego wymiarów.
Czy więc sanktuarium jest na przegranej pozycji w wyborze miejsca gdzie mogą pracować Saletyni? Myślę, że nie tak trzeba stawiać pytanie. Kiedy powstaje nowa Prowincja, co możemy obserwować właśnie w tych latach w Indiach (2006) i w Angoli (2012), to na początku czasem brakuje wspólnej decyzji w co włożyć ręce. Często o wyborze decyduje życzliwość jaką się spotyka w jednej diecezji, albo trudności w innej. Na początku jest entuzjazm, są powołania, szuka się nowych terenów i nowych środków dotarcia do ludzi. Wszystko, czego się podejmuje młoda prowincja wydaje się być wypełnieniem charyzmatu.
Po kilku latach, zwłaszcza kiedy udaje się coś zbudować, zawiązać wspólnotę, przychodzi pragnienie osiąść tu na stałe. Umocnić, ulepszyć, utrwalić. Zacząć budować coś trwałego, coś co nam zapewni, że to będzie nasze. Dobrze zadbać o te 99 owiec, i nie zostawiać ich dla jakiejś jednej zagubionej. Przecież ci ludzie nas cenią, lubią, popierają. To są zupełnie naturalne reakcje, całkowicie wytłumaczalne.
Na spotkaniu z przedstawicielami naszego dystryktu Myanmaru, usłyszeliśmy obawy o to, że zaniedbane sanktuarium, które zostało nam powierzone przez biskupa, obecnie zaczyna być widziane jako prosperujące, a w związku z tym birmańscy saletyni liczą się, że biskup diecezjalny wkrótce je odbierze saletynom. Podobnie jest w Polsce, w Indiach, i w innych nielicznych krajach gdzie Kościół się rozwija. Takich obaw nie mają księża pracujący w krajach Europy zachodniej. Tam boją się, że za rok będą odpowiedzialni za coraz większą liczbę parafii.
Jednak naszą rolą nie jest konkurowanie z innymi księżmi, w tym jak prowadzimy parafie. W naszym zwyczaju zakonnym jest wpisana, po kilku latach, zmiana miejsca posługi. To powinno nas chronić przed zapomnieniem o tym, że samych siebie nazywamy misjonarzami. Chcąc być naprawdę misjonarzami, musimy się przenosić w inne miejsca, jeśli w tym, w którym jesteśmy, wykonaliśmy dobrze swoją misję.
Oczywiście, nie wszyscy mogą wyjechać na misje i jest tak samo oczywiste że, zawsze potrzebna jest równowaga, nie można prowadzić misji bez żadnego zaplecza. Także z misji czasem wraca się do domu. Dlatego niektóre parafie lub sanktuaria pomagają misjom.
Jeśli zapytamy samych siebie o naszą misję, to ani parafia ani sanktuarium nie jest jej całkowitym spełnieniem. Zarówno parafia jak sanktuarium jest pewnym etapem, ponieważ Kościół zawsze rozszerzał się poprzez misje, które z konieczności stawały się parafiami. Parafie z kolei dawały podstawy, aby uformowana wiara mogła się przejawić w szczególnych miejscach kultu, w sanktuariach.
Naszą misją, jako Zgromadzenia, jest dawanie świadectwa, „przekazywanie Dobrej Nowiny ludziom” jak mówi nasza Reguła, a przede wszystkim życie wartościami, które głosimy.
.