Nie wiem co ciebie pociągnęło do pójścia za głosem powołania do tego Zgromadzenia Misjonarzy Saletynów, ale mnie pociągnęła świętość Boga, którą można dotknąć, z którą można się spotkać. Kiedy uświadomiłem sobie, że Pan Bóg może być obecny w moim życiu nie jako idea, nie jako wiara jakiegoś ludu, ale może być moim osobistym przewodnikiem, ośmielę się powiedzieć: moim Ojcem, i przyjacielem. Jeżeli On, który jest początkiem i celem życia każdego, daje się osiągnąć nie przez mozolne zdobywanie, ale już teraz od razu, w jednym momencie, to dlaczego szukać Go po swojemu? To dodało mi odwagi, żeby pozostawić za sobą wszystko inne i iść za nim. Gdybym wtedy rozważał moje przewidywalne osłabienie woli, moje możliwe pójście na kompromisy, mój brak konsekwencji, którego można się spodziewać, wszystko to, co może człowieka osłabić, zasłonić cel i zniechęcić, to z pewnością nie byłbym dzisiaj zakonnikiem i księdzem. Trzeba było zaufać.
A przecież sam zauważam, że w wielu wypadkach, stało się tak, jak nie chciałem. W wielu wypadkach dzisiaj nie domagam, wiele razy zastanawiam się nad moją niewiernością.
Dzisiaj, Pan Bóg dał mi możliwość zobaczenia na własne oczy jednego z tych, których On sam posyła do naprawy swojego Kościoła. Papież Franciszek, który zwraca uwagę na to, co zostało zatracone w moim Kościele, przez osłabienie woli, przez kompromisy, brak konsekwencji, przez szukanie innych celów. Papież mówi wyraźnie: idźcie na peryferie, idźcie tam, gdzie są biedni i wyrzuceni na margines głównego życia. Bądźcie radykalni i konsekwentni, jak ja jestem radykalny i konsekwentny. Nie chcę być postrzegany jako monarcha, przywódca potężnego i bogatego Kościoła.
Co z tego wynika dla nas, dla mnie? Czy ten Papież naprawi tylko zbiurokratyzowaną Kurię Rzymską? Dziś dowiadujemy się, że Sekretariat Stanu, podczas pontyfikatu Benedykta XVI praktycznie przejął władzę, nie publikował niewygodnych dekretów, działał nie tylko w imieniu Papieża ale zamiast niego.
Czy Papież zmieni obraz całego Kościoła, ten obraz coraz bardziej poniżany, opluwany, ośmieszany? Trzeba pamiętać, że podstawy do takiego traktowania Kościoła dają najczęściej ludzie Kościoła, chociaż często są to przejaskrawione przypadki, jednak nie byłoby wybuchających co jakiś czas afer w Kościele, gdyby nie konkretne postawy ludzi właśnie nie spoza, ale wewnątrz Kościoła. Czy mój Kościół, taki jaki znam, w jakim żyję, nie potrzebuje odnowienia? Żeby nie sięgać daleko:, czy moja wspólnota, moja Prowincja jest częścią Kościoła, którego chce Chrystus?
Czy ja pójdę za nim. To jest ważne pytanie. Czy przyłączę się do tych, ważnych i mniej ważnych w Kościele, którzy powiedzieli: Niech nie przesadza, zobaczymy jak długo wytrzyma?
Jestem ciekaw jakie miny mieli niektórzy księża i zakonnicy, kiedy Papież mówił do seminarzystów o najnowszych samochodach. A przecież powtórzył tylko to, co wielu ludzi świeckich od dawna gorszyło.
"W tym świecie, w którym bogactwo wyrządza tyle zła, konieczne jest to, byśmy my, księża i zakonnice byli konsekwentni w naszym ubóstwie" - stwierdził papież. Wskazał, że Ewangelię należy głosić nie tylko słowami, ale także postawą życiową nacechowaną "autentycznością"..."Ludzi ogarnia obrzydzenie, kiedy nie jesteśmy autentyczni".
Kiedy na Kapitule w Kurytybie 1994, nasze Zgromadzenie podejmowało decyzje o słuchaniu krzyku ubogich, ktoś z obecnych na tej Kapitule skomentował to w ten sposób: łatwo „słuchać krzyku ubogich" zajadając siurrasco (różne rodzaje grillowanego mięsa).
Nie chcę teraz podejmować się oceny, jak realizowaliśmy to postanowienie, ponieważ ocena zależeć będzie od tego, gdzie jesteśmy, jakie akcje prowadzimy. Słowem trudno znaleźć obiektywne kryteria.
A jednak ten krzyk ubogich, a teraz jeszcze Sprawiedliwość i Pokój pojawiają się jak echa papieskich homilii. „Coś tu nie gra" jak mówił Papież Franciszek. Czujemy, że jest coś, co nie powinno być, i brak czegoś, co może zgubiliśmy. Co to jest i co trzeba zrobić? Zastanówmy się wspólnie, zacznijmy o tym mówić bez wskazywania zaraz palcem na winnych, bez chęci „dowalenia" komuś.
10 lipca 2013