Papież Franciszek podczas audiencji kolejny raz jasno określił jak rozumie rolę biskupa w Kościele. Rolę służebną, która jest naśladowaniem postawy Jana Chrzciciela. "On ma wzrastać ja mam się umniejszać". Powiedział, że smutny jest widok kogoś kto pragnie biskupstwa i robi wszystko żeby je osiągnąć, a kiedy już zostanie biskupem zachowuje się jak paw. Dla Papieża Franciszka biskupstwo nie jest zaszczytem, nie jest karierą w Kościele, jest służbą.


      Bez żadnych osądów, czy uprzedzeń do postaw biskupów w naszym kraju, można życzyć sobie, żeby tacy kandydaci, którzy myślą o karierze, nie byli przedstawiani Kongregacji do spraw Biskupów. Niestety do tej pory obraz „monsignore", który jest otoczony splendorem jest ciągle obecny w naszym umyśle, ponieważ jest kształtowany przez praktykę życia kościelnego. W wielu wypadkach splendor oddawany podczas liturgii, a słusznie należny Chrystusowi, jest przenoszony, albo „wynoszony" do życia poza liturgicznego, czyli codziennego. Pytanie, komu na tym zależy, czy samemu biskupowi, czy na przykład proboszczowi parafii, który sam wzdycha do roli dostojnego biskupa a ponieważ nie może tego osiągnąć, daje temu wyraz nadskakując biskupowi i okazując mu więcej szacunku niż to by wymagało. Takie postawy umacniają przekonanie, że biskup jest kimś wyniesionym na piedestał, do którego bez kadzidła nie można przystąpić.
     Papież wyjaśnił w niedawnym swoim reskrypcie (wydanym przez Ufficio dello Stato) jak chce, żeby był rozumiany kanon 401 KPK, mówiący o możliwej rezygnacji z urzędu biskupa diecezjalnego. Łacińskie słowo „rogatur" powinno być rozumiane nie jako możliwość, ale jako obowiązek. Podobnie jak dla wszystkich biskupów i urzędników w Watykanie limit 75 lat ma być obowiązkowym wiekiem przejścia na emeryturę.
     Nie jest to wielka zmiana, te przepisy były wprowadzone dużo wcześniej, jednak nacisk, jaki kładzie papież w swoich wypowiedziach na to, żeby nie dążyć do kariery jest bardzo widoczny. Dla mnie jest to bardzo ważne, że zależy mu na oczyszczeniu obrazu Kościoła z naleciałości nie licujących z Ewangelią. Chciałbym, żeby taka postawa towarzyszyła także osobom na niższych szczeblach „hierarchii kościelnej". Pragnąłbym żeby także w mojej Prowincji, tytuł proboszcza nie był ważniejszy od imienia współbrata, który jest "tylko" wikarym lub katechetą. Żeby nie brakło kandydatów do funkcji superiora, proboszcza, którzy chcą je wypełniać ponieważ chcą służyć a nie być obsługiwani.


Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież